Łączna liczba wyświetleń

środa, 19 września 2012

Rozdział 24

* Oczami Oli *
Wkładał mi rękę pod dekolt. W tym momencie zadzwonił telefon. Chcąc go odebrać rozluźnił uścisk. Wykorzystałam ten moment. Bez chwili zastanowienia wyrwałam mu się i zaczęłam biec... Nie było mowy o zmęczeniu... Liczyło się tylko to, aby uciec jak najdalej od tego miejsca. Nie wiedziałam, gdzie biegnę.. W pewnym momencie dostrzegłam jakoś chatkę.  Postanowiłam tam wejść, nie miałam nic do stracenia.  Drzwi otworzyła mi jakaś staruszka. Poprosiłam ją o skorzystanie z telefonu.
-Proszę, wejdź do środka- przywitała mnie
-Dziękuję.
-Może napisjesz się czegoś.? Bo wyglądasz na bardzo zmęczona.
-Z miłą chęcią. Ale mogę skorzystać najpierw z telefonu.? Chciałabym zamówić taksówkę.
-A tak, tak.. Chodź.
Taksówka przyjechała dopiero po 30 minutach. Nie wiem dlaczego, podałam adres domu. Gdy otworzyłam drzwi, dostrzegłam, że Maxa nie ma w domu. 'całe szczęście'- pomyślała. Usiadłam na kanapie i dopiero teraz doszło do mnie, co się naprawdę stało... Co mogło się stać... Po policzkach zaczęły spływać mi łzy... Podkuliłam kolana i siedziałam tak przez dłuższą chwilę. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi... Bałam się otworzyć... Nagle ktoś zaczął się dobijać... 'lepiej otworzę'. Ktoś, kogo tam zobaczyłam... Zamurowało mnie... Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę...
-Harry... Przepraszam- mówiłam przez łzy
-Nie musisz przepraszać- wtuliłam się w niego
-Ale.. Co się tak naprawdę stało.? Dlaczego jesteś taka posiniaczona.?- spytał zmartwiony
Zaczęłam mu wszystko opowiadać...
-Wszystko będzie dobrze.- musnął dłonią po moim policzku- masz mnie
-Wiem... Kocham cię, wiesz.?
-Wiem. Ale skarbie to co ci zrobił ten mężczyzna... Powinnaś to zgłosić na policję... Ale najpierw jedziemy do szpitala na obdukcję.
-Ale po co.?
-Musimy sprawdzić, czy wszystko jest okay... Bo to nie wygląda za dobrze...
-Ok..To chodźmy.
-Pamiętaj zawsze będę przy tobie... Zawsze...- przytulił mnie

1 komentarz: