Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 66

Trzy miesiące później:
* Oczami Oli *
Wyszłam na taras się przewietrzyć. Usiadłam na huśtawce. Poczułam podmuch zimnego wiatru.
-Harry, kochanie.?- zawołałam
-Tak.?
-Przyniesiesz mi koc.?
-Oczywiście.-odpowiedział a po chwili stał już przy mnie
-Proszę.- przykrył mnie kocem i czule pocałował w czoło
-Dziękuję- delikatnie się uśmiechnęłam
Uwielbiam takie popołudnia jak dziś. Tylko ja i Harry. Chłopaki mieli jakaś niespodziankę dla Alex, więc zostaliśmy sami.
-Z mlekiem.?- usłyszałam głos Harrego
-Tak..- krzyknęłam. Po chwili loczek pojawił się na tarasie
-Uwaga, bo gorące- wręczył mi kubek z kawą i usiadł obok
-Jak się czujesz.?
-Dobrze- zamoczyłam brzegi ust w kawie
-Chodź do salonu..
-Wole posiedzieć tutaj..
-Dobrze, ja zaraz wracam. Idę jeszcze po ciastka- wstał z huśtawki
Poczułam nagle straszny ścisk w brzuchu. Ból był nie do opisania. Zaczęłam krzyczeć. Od razu zjawił się prz mnie Harry..
-Co się dzieje.?- spytał
-Boli...- szeptałam.
Ból sprawiał, że nie mogłam wydusić z siebie słowa. Harry wziął mnie na ręce i podprowadził pod bramę. Otworzył przede mną drzwi od samochodu i wsiadł za kółko. Ból z każdą chwila stawał się coraz silniejszy, łzy płynęły po moich policzkach niczym górski potok. Harry jechał z ogromną prędkością, ale wcale o tym nie myślałam. Loczek ostro zahamował, ale na szczęście obydwoje byliśmy przypięci. Po chwili ruszył ponownie, zwiększając wcześniejszą prędkość. Niedługo później byliśmy już w szpitalu.  Harry usadził mnie na wózku i podszedł do pielęgniarki.
-Lekarza, niech pani wezwie lekarza.!- krzyczał spanikowany
-Spokojnie, lekarz zaraz przyjdzie.
-Zaraz.?! On ma być natychmiast.!
-Niech pan się uspokoi. Lekarz zaraz przyjdzie.- mówiła łagodnym tonem pielęgniarka
Harry kłócił się z pielęgniarką do czasu, aż nie pojawił się lekarz. Doktor stwierdził, że to już czas, że za chwilę urodzę. Zabrał mnie na porodówkę. Harry cały czas był przy mnie, trzymał mnie za rękę. Po moich policzkach spływały łzy, kreśląc na nich tuszem czarne ślady.  Po chwili na świat przyszedł mój mały skarb, mały mężczyzna, którego od razu pokochałam. Był taki śliczny, na jego twarzy także widać było słone łzy. Strasznie płakał. Harry spojrzał na niego, po chwili, na mnie po czym szeroko się uśmiechnął. On także nie mógł powstrzymać emocji i się popłakał.
-Gratulacje- powiedział doktor
-Dziękujemy- odparliśmy niemal równocześnie
Po kilkunastu minutach mogłam nareszcie przytulić się do małego. Harry wziął go na ręce i zaczął szeptać mu jak bardzo go kocha. Po chwili oddał go ponownie w moje ręce i położył się obok mnie. Patrzyliśmy na naszego synka w milczeniu, delikatnie się uśmiechając. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu.

1 komentarz: