Łączna liczba wyświetleń

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 5

Trzy miesiące później:
* Oczami Alex *
Obudził mnie pocałunek składany na moich ustach.
- Dzień dobry ślicznotko.- przywitał mnie Matt
-Cześć- uśmiechnęłam się
Usiadałam Matt'owi na kolanach i zaczęliśmy wymieniać się śliną. Po dłuższej chwili zeszłam z niego i podarowałam mu dość sporą torbę z prezentem.
- Ja też coś dla ciebie mam. Dziś mija trzeci rok odkąd jesteśmy razem... Musiało być to coś wyjątkowego.- uśmiechnął się i podarował mi równie dużą torebkę. Otworzyłam ją i  zaczęłam krzyczeć.
-Kocham cię.- pocałowałam go. Nie mogłam wyjść z podziwu.!  Naprawdę to zrobił.! Dostałam od niego czapkę Niall'a.!
- Ale.. Skąd ty to masz.? Jak to zdobyłeś.?- powiedziałam gdy wyszłam z lekkiego szoku.
- Tajemnica. Ale mam jeszcze coś.
Matt wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko.
-Proszę.- wręczył mi je. Otworzyłam prezent. Był tam srebrny naszyjnik z zawieszką w kształcie serduszka.
-Ale piękne.! Zapniesz mi.?
-Oczywiście.
Przy zapinaniu łańcuszka Matt czule całował mnie po szyi.. Uwielbiam kiedy to robi..
-A ty nie zobaczysz  prezentu.?- Matt otworzył torbę. Była w niej koszulka FC Barcelony, na tyle której była liczba 80 i jego imię.
-Dziękuję. To najwspanialszy prezent jaki mogłem dostać. - pocałował mnie
-To jeszcze nie wszystko- mówiłam w przerwie między pocałunkami- Zobacz tam coś jeszcze jest.
Matt wyjął z torby małą szkatułkę, w której był breloczek z motywem piłki nożnej.
-Jeszcze raz dziękuję. A teraz ubieraj się, nie spędzimy całego dnia tutaj.
-Już.- wyjęłam  spod łóżka kolejną torbę.
- Ale załóż to- poprosiłam ładnie.
Matt posłusznie zdjął koszulkę... Przynajmniej przez chwilę mogłam znów podziwiać jego nagi tors. Założył T-shirt, który mu podarowałam. Był czarny z napisem ' ♥ Alex'.
- Mam taką samą, tylko z twoim imieniem. Też ja dzisiaj założę.- Matt uśmiechnął się.
Ogarnęłam się trochę i wyszliśmy. Spacerowaliśmy ulicami Londynu przytuleni do siebie. Mój skarb zabrał mnie na London Eye.. Byliśmy tam sami.. Podziwialiśmy wspaniałą panoramę Londynu... Później Matt zabrał mnie na stadion na którym się poznaliśmy. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Usiedliśmy na trybunach i zaczęliśmy wspominać wspólne chwile, było naprawdę cudownie. Nim się obejrzeliśmy była już 20.00, więc postanowiliśmy wracać. Po odprowadzeniu mnie  zaprosiłam Matta do mnie na kolację. Siedzieliśmy przy stole, gdy nagle zadzwonił dzwonek. 'Kto to.?'- pomyślałam i poszłam otworzyć drzwi. Wstałam zza stołu, Matt wstał za mną. Przez cały dzień nie opuszczał mnie nawet na krok. Objął mnie w talii, a ja otworzyłam drzwi.
- Cześć- powiedzieli nieproszeni goście z uśmiechem na twarzy.
-Cześć- powiedziałam. Wtedy dotarło do mnie z kim rozmawiam. Nie, to nie byli żadni sobowtórzy. To była prawdziwa piątka największych przystojniaków na świecie.! To było One Direction.!

4 komentarze: