* Oczami Zayn'a *
-Perrie, wszystko będzie dobrze, zobaczysz.. Proszę, nie zostawiaj mnie..- dławiłem się łzami
Kilka minut, które dla mnie były wiecznością. Strach i myśli że Perrie w każdej chwili może odejść nie dawały mi spokoju.
-Jak coś ci się stanie... -głos łamał mi się z każdym słowem
Po kilku minutach wreszcie zjawiła się karetka. Chciałem do niej wsiąść, ale zostałem odsunięty. Długo stałem bez ruchu, zastanawiając się nad tym co się stało. Poinformowałem chłopaków o całym zajściu i udałem się do szpitala. Dojechałem na miejsce, przed oczami nadal miałem ten samochód i Perrie. Podszedłem do recepcji.
-Kilkanaście minut temu przywieziono to dziewczynę, miała wypadek. Perrie Edwards. Gdzie ona jest.?
-Jesteś kimś z rodziny.?
-Nie, ale jestem jej chłopakiem, to ja wezwałem karetkę.
-Ona jest bardzo słaba
-Ale mogę ja zobaczyć.?
-Tak, sala numer 14.
-Dziękuję- odpowiedziałem i udałem się korytarzem do sali. Im bliżej byłem, tym bardziej bałem się ja zobaczyć, bałem się, że gdy ją zobaczę, gdy zobaczę ten cały ból... Serce waliło mi jak dzwon. Delikatnie otworzyłem drzwi i podszedłem do łóżka Perrie. Mój skarb leżał nieruchomo, jej twarz była strasznie zmasakrowana. Usiadłem na krzesełku i ująłem jej dłoń. Zacząłem płakać.
-Perrie, kochanie... Wszytko będzie dobrze, zobaczysz. Wiem, że ci się uda z tego wyjść, ty jesteś silna... Wiem, że mnie słyszysz.. Wiem, że czujesz moja obecność. Wiedz, że ja cie nie nie opuszczę że cię kocham- potarłem jej dłoń
-Przeprasza cię.. Słyszysz.? Przepraszam cię za to wszytko.. to, że tu jesteś to tylko moja wina.. Gdyby nie to, że....- przerwałem, bo na ekranie aparatu, do którego Perrie była podłączona pojawiła się ciągła kreska
-Lekarza.!- krzyknąłem
Po chwili przy Perrie stał już doktor, który kazał mi opuścić salę. Wyszedłem na korytarz i usiadłem na krześle. Moje ciało drżało, łzy płynęły po moich policzkach, a serce waliło tak mocno, że odczuwałem ból w klatce piersiowej. Bałem się, że ją stracę, że stracę najważniejszą kobietę w moim życiu. Nie mogłem zostać przed salą ani minuty dłużej, wyszedłem na zewnątrz. Usiadłem na schodach i wyjąłem papierosa. Nawet to nie pomogło mi się uspokoić. Lekarze próbowali przywrócić akcje serca Perrie, a ja nie mogłem nic zrobić.
mam nadzieje że wyzdrowieje i wszystko będzie OK zostałaś nominowana na moim blogu LIEBSTER AWARD. Szczegóły na blogu
OdpowiedzUsuńZajebiste <3 i co z Pezz? Pisz dalej jestem staszne ciekawa co będzie dalej:)
OdpowiedzUsuń